Cheptais
Door: Margriet
Blijf op de hoogte en volg Looye
15 April 2014 | Kenia, Bungoma
Vandaag zijn we eerst naar een boer in Cheptais gereden, deze boer met maar liefst drie vrouwen, had zijn zaakje eigenlijk hartstikke goed op orde. Sebastiaan is groot fan van deze man. We hebben deze boer dan ook een plekje in onze 'Wall of Fame' beloofd bij ons in het pand in Naaldwijk.
Na de eerste boer vertrokken we naar nog een aantal velden met boeren. We hebben ook de eerste gulle Keniaan ontmoet, deze boer deelde cassavewortel (waar Robbert een bijzonder gevoel van kreeg) en avocado uit.
Na het bezoeken van de velden waren we welkom bij een meeting van Nabulia waar de boeren de gelegenheid hadden vragen te stellen. Na deze meeting keken we nog bij een tomatensoepfabriek die 'bijna' af was en had onze begeleidster Lydia nog een klusje te regelen, waar wij bijna de dupe van werden.
Na een zalige douche, waarbij je nooit weet of je veel òf warm water wilt, zitten we inmiddels wederom een uur te wachten op ons eten, gelukkig zijn we dat inmiddels gewend.
***
Dzisiaj znów spędziliśmy dzień bez naszego przewodnika i kierowcy Johnstona. Dla nas to wielka zmiana, bo Johnston spóźniał się średnio 1,5 godziny, a nasz nowy kierowca jest z kolei około 1,5 godziny za wcześnie.
Dzisiaj pojechaliśmy najpierw do rolnika w Cheptais, który ma trzy żony i bardzo dobrze zarządza swoim gospodarstwem. Sebastiaan jest wielkim fanem tego człowieka. Obiecaliśmy mu nawet miejsce na naszej „Wall of Fame” w Naaldwijk.
Po zakończeniu pierwszej wizyty zwiedziliśmy z innymi rolnikami jeszcze kilka pól. Spotkaliśmy również pierwszego hojnego Kenijczyka, który rozdawał korzenie manioku (Robbert nie czuł się po nich najlepiej) i awokado.
Po zwiedzaniu pól wzięliśmy udział w spotkaniu w Nabulia, podczas którego rolnicy mieli możliwość zadawania pytań. Po tym spotkaniu zobaczyliśmy jeszcze fabrykę zupy pomidorowej, która była „prawie” ukończona, a nasza przewodniczka Lydia miała jeszcze coś do załatwienia, co odbyło się prawie naszym kosztem.
Po przyjemnym prysznicu, w trakcie którego nigdy nie wiadomo, czy będzie dużo wody i czy będzie ona ciepła, znów czekaliśmy godzinę na jedzenie – na szczęście jednak zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić.
***
Today we had to manage without our guide and driver Johnston again. It’s quite an adjustment, as Johnston generally arrives about 1.5 hours late, and this driver is about 1.5 hours early.
Today our first port of call was a farmer in Cheptais. This farmer, who has no less than three wives, actually has a very smoothly running little operation. Sebastiaan is a big fan of this man. So we have promised him a place on our Wall of Fame back at the office in Naaldwijk.
Afterwards we went to see a number of other fields and farmers. We also met our first generous Kenyan: this farmer was handing out cassava roots (which Robbert really loved) and avocados.
After visiting the fields we were made very welcome at a meeting with Nabulia at which the farmers had a chance to ask questions. Then we had a tour of a tomato soup factory that was ‘almost’ finished, and our guide Lydia had something to sort out, which we almost got roped into.
After a wonderful shower – always a toss-up between lots of water or hot water – we’ve once again been waiting for our food for an hour. Just as well we’re used to it by now!
Reageer op dit reisverslag
Je kunt nu ook Smileys gebruiken. Via de toolbar, toetsenbord of door eerst : te typen en dan een woord bijvoorbeeld :smiley