Aan het werk!
Door: Michiel Hoogenboom
Blijf op de hoogte en volg Looye
23 September 2013 | Kenia, Bungoma
Vanmorgen zijn we om 9:15u vertrokken, maar vandaag kregen we een andere chauffeur. En niet zomaar één, maar de vaste chauffeur van de dominee van de kerk waar we zondag nog zijn geweest. Dus deze hebben we eerst opgehaald en onze andere chauffeur weggebracht naar zijn bestemming. Onze planning voor deze dag is een ontmoeting met comités van Satebu. Tijdens ons overleg hebben we de belangrijkste punten van afgelopen jaar doorgesproken en we werden verast door de enorme kennis die de mensen was bijgebleven. We zien duidelijk dat Satebu elk jaar stappen maakt en stap voor stap vooruit gaat. Aansluitend hebben we de velden van het cluster Chemses bezocht. De velden zagen er prima uit en ondanks dat kon Vincent de mensen nog nieuwe adviezen geven waar ze erg blij mee waren. Na het cluster Chemses stond een veldbezoek aan het cluster Kapkoto op het programma, dit werd voor de afwisseling weer een mooie offroad rit. De omgeving waar dit veld in lag was echt prachtig, heuvelachtig met ontzettend groene natuur. Tijdens de wandeling naar het veld liepen we langs velden met koffiebomen, tabak en bonen. Het veld met tomaten zag er redelijk uit, ook hier hebben we nog een aantal praktische adviezen kunnen geven die dankbaar werden ontvangen. De terugrit naar het hotel werd een avontuurtje, maar voor we dit vertellen moeten we eerst iets uitleggen. De meeste wegen hier zijn zandwegen met af en toe flinke gaten en kuilen, dus als het hier gaat regenen wordt het een zooitje. Doordat het tijdens ons veldbezoek verderop fors had geregend werden de wegen op de terugweg steeds modderiger en natter. Op zeker moment kwamen we na een afdaling een heel smal bruggetje tegen met een grote modderpoel ervoor en erachter, na een paar verwoede pogingen van onze uitstekende chauffeur besluiten we om te gaan helpen en duwen. Tijdens de verdere rit wordt het alweer donker en daardoor lastiger rijden omdat men hier geen straatverlichting kent. Na deze ervaringen komen we voldaan terug in het hotel en gaan we ons voorbereiden op de eerste workshop van morgen.
Kwaheri!
----
To work!
This morning saw us leaving at 9:15 hrs but today’s driver was a different one. And not just anyone but the regular driver of the vicar of the church we attended only last Sunday. So we picked up our new chauffeur and took the previous one to his destination. For this day, we had planned a meeting with the Satebu committees. During the consultations, we discussed the main issues of the past year and we were surprised by the enormous amount of knowledge that people had retained. We clearly notice how Satebu is gradually progressing every year. Directly after the meeting, we visited the fields of the Chemses cluster. The fields looked fine but in spite of that, Vincent was able to give the people some new advice, which they were very happy to receive. After the Chemses cluster, we had scheduled a visit to the fields of the Kapkoto cluster and for a change this was reached by another lovely off-road trip. This field was in a really stunning location; hilly, with very green scenery. Our walk to the field took us past fields full of coffee trees, tobacco and beans. The tomato field looked reasonably well but our practical advice was gratefully received nevertheless. The drive back to the hotel was a right little adventure but before we tell you more, we need to explain something. Most of the roads over here are dirt tracks with occasionally large pot-holes, so any rain turns this into a real mess. Because we had a serious shower during our visit to the fields further up, the roads on the way back became increasingly muddier and wetter. At a particular moment after coming down a hill, we came across a very narrow little bridge with a large quagmire on both sides and after our excellent driver made some frantic attempts to cross this and failed, we had to decide to get out and help him by giving the car a push. During the rest of the drive, the light was fading fast and it became increasingly darker, which made driving more difficult because there’s no such thing as streetlights over here. We returned to the hotel tired but satisfied after all these adventures and started our preparations for tomorrow’s first workshop.
Kwaheri!
----
W pracy!
Dzisiaj rano wyruszyliśmy w trasę o 9:15, ale dostaliśmy nowego kierowcę. I to nie byle jakiego, bo miał wozić nas stały kierowca pastora kościoła, w którym byliśmy w niedzielę. Najpierw musieliśmy jednak po niego pojechać, a potem odwieźć poprzedniego kierowcę w inne miejsce. W planie na ten dzień mieliśmy spotkanie z komitetami rolników w Satebu. Podczas wspólnej narady omówiliśmy najważniejsze punkty z poprzedniego roku. Byliśmy przy tym zaskoczeni jak wiele rzeczy zapamiętano. Wyraźnie widać, że Satebu co roku robi stopniowe postępy! Następnie zwiedzaliśmy pola należące do grupy Chemses. Prezentowały się one doskonale, ale mimo tego Vincent dał rolnikom kilka nowych rad, z czego byli oni niezmiernie zadowoleni. Po wizycie w grupie Chemses kolejnym punktem programu były odwiedziny w grupie Kapkoto. Dla odmiany musieliśmy w tym celu znów pokonać pełną wybojów, terenową drogę. Otoczenie, w którym znajduje się to pole, jest niezwykle piękne – górzysty teren z dużą ilością zieleni. Po drodze na pole przechodziliśmy obok miejsc, w których rosły kawowce, tytoń i fasola. Pole z pomidorami wyglądało średnio. Również w tym przypadku mogliśmy podzielić się więc kilkoma praktycznymi poradami, które zostały przyjęte z wdzięcznością. Droga powrotna do hotelu była ciekawą przygodą, ale zanim o tym opowiemy, musimy najpierw coś wyjaśnić. Większość tutejszych dróg to drogi piaszczyste usiane w wielu miejscach dziurami, więc kiedy pada deszcz, warunki do jazdy są bardzo trudne. Ponieważ podczas naszego zwiedzania pól w innych rejonach spadł silny deszcz, drogi, którymi wracaliśmy, były coraz bardziej błotniste i mokre. W pewnym momencie po pokonaniu jednego z wzniesień zatrzymaliśmy się przed wąskim mostkiem, przed i za którym znajdowała się ogromna błotna kałuża. Po kilku heroicznych próbach, których podjął się nasz doskonały kierowca, podjęliśmy jednak decyzję, że musimy pomóc popchnąć samochód. Później problemem był też zmrok, który utrudniał jazdę, a trzeba wiedzieć, że drogi nie są tutaj w żaden sposób oświetlone. Bogatsi o te doświadczenia wróciliśmy do hotelu i zaczęliśmy przygotowania do pierwszych warsztatów, które odbędą się jutro.
Kwaheri!
Kwaheri!
----
To work!
This morning saw us leaving at 9:15 hrs but today’s driver was a different one. And not just anyone but the regular driver of the vicar of the church we attended only last Sunday. So we picked up our new chauffeur and took the previous one to his destination. For this day, we had planned a meeting with the Satebu committees. During the consultations, we discussed the main issues of the past year and we were surprised by the enormous amount of knowledge that people had retained. We clearly notice how Satebu is gradually progressing every year. Directly after the meeting, we visited the fields of the Chemses cluster. The fields looked fine but in spite of that, Vincent was able to give the people some new advice, which they were very happy to receive. After the Chemses cluster, we had scheduled a visit to the fields of the Kapkoto cluster and for a change this was reached by another lovely off-road trip. This field was in a really stunning location; hilly, with very green scenery. Our walk to the field took us past fields full of coffee trees, tobacco and beans. The tomato field looked reasonably well but our practical advice was gratefully received nevertheless. The drive back to the hotel was a right little adventure but before we tell you more, we need to explain something. Most of the roads over here are dirt tracks with occasionally large pot-holes, so any rain turns this into a real mess. Because we had a serious shower during our visit to the fields further up, the roads on the way back became increasingly muddier and wetter. At a particular moment after coming down a hill, we came across a very narrow little bridge with a large quagmire on both sides and after our excellent driver made some frantic attempts to cross this and failed, we had to decide to get out and help him by giving the car a push. During the rest of the drive, the light was fading fast and it became increasingly darker, which made driving more difficult because there’s no such thing as streetlights over here. We returned to the hotel tired but satisfied after all these adventures and started our preparations for tomorrow’s first workshop.
Kwaheri!
----
W pracy!
Dzisiaj rano wyruszyliśmy w trasę o 9:15, ale dostaliśmy nowego kierowcę. I to nie byle jakiego, bo miał wozić nas stały kierowca pastora kościoła, w którym byliśmy w niedzielę. Najpierw musieliśmy jednak po niego pojechać, a potem odwieźć poprzedniego kierowcę w inne miejsce. W planie na ten dzień mieliśmy spotkanie z komitetami rolników w Satebu. Podczas wspólnej narady omówiliśmy najważniejsze punkty z poprzedniego roku. Byliśmy przy tym zaskoczeni jak wiele rzeczy zapamiętano. Wyraźnie widać, że Satebu co roku robi stopniowe postępy! Następnie zwiedzaliśmy pola należące do grupy Chemses. Prezentowały się one doskonale, ale mimo tego Vincent dał rolnikom kilka nowych rad, z czego byli oni niezmiernie zadowoleni. Po wizycie w grupie Chemses kolejnym punktem programu były odwiedziny w grupie Kapkoto. Dla odmiany musieliśmy w tym celu znów pokonać pełną wybojów, terenową drogę. Otoczenie, w którym znajduje się to pole, jest niezwykle piękne – górzysty teren z dużą ilością zieleni. Po drodze na pole przechodziliśmy obok miejsc, w których rosły kawowce, tytoń i fasola. Pole z pomidorami wyglądało średnio. Również w tym przypadku mogliśmy podzielić się więc kilkoma praktycznymi poradami, które zostały przyjęte z wdzięcznością. Droga powrotna do hotelu była ciekawą przygodą, ale zanim o tym opowiemy, musimy najpierw coś wyjaśnić. Większość tutejszych dróg to drogi piaszczyste usiane w wielu miejscach dziurami, więc kiedy pada deszcz, warunki do jazdy są bardzo trudne. Ponieważ podczas naszego zwiedzania pól w innych rejonach spadł silny deszcz, drogi, którymi wracaliśmy, były coraz bardziej błotniste i mokre. W pewnym momencie po pokonaniu jednego z wzniesień zatrzymaliśmy się przed wąskim mostkiem, przed i za którym znajdowała się ogromna błotna kałuża. Po kilku heroicznych próbach, których podjął się nasz doskonały kierowca, podjęliśmy jednak decyzję, że musimy pomóc popchnąć samochód. Później problemem był też zmrok, który utrudniał jazdę, a trzeba wiedzieć, że drogi nie są tutaj w żaden sposób oświetlone. Bogatsi o te doświadczenia wróciliśmy do hotelu i zaczęliśmy przygotowania do pierwszych warsztatów, które odbędą się jutro.
Kwaheri!
-
23 September 2013 - 22:36
Pa Van Heteren:
Blij wat van je te horen. Ik heb niet zoveel vertrouwen in wat jullie te eten krijgen, was het lamsvlees of kip? Was de kip chemisch afval of toch een echte? Weet je zeker dat je dat konijn hebt opgegeten? Ik heb zo mijn twijfels. Daarom zolang er bericht komt, is dat een goed teken.
Wat die kassen betreft, welke organisatie heeft die White Elephants daar neer gezet? Typisch voorbeeld van een organisatie die mooie foto's maakt voor de fondswerving elders in de wereld. Geen enkele structuur of visie. Nou, ja, overal in Afrika zijn die dingen te vinden. Wat dat betreft doen jullie veel beter het werk: basaal onderwijs en geen buitenlandse investeringen.
Alleen Michiel, je moet proberen bij het schrijven op het bord er niet plomp verloren voor te gaan, zien die gasten in de zaal niets.
Reageer op dit reisverslag
Je kunt nu ook Smileys gebruiken. Via de toolbar, toetsenbord of door eerst : te typen en dan een woord bijvoorbeeld :smiley
